NIECHCIANY PRZYPADEK TEDA RICE’A – część II
Recenzja książki Turner Karla, Rice Turner, Masquaerade of Angels, Kelt Works 1994
OSTATNIA PODRÓŻ KARLI TURNER
Someone manufactured you
Jednym z najstraszliwszych elementów w siatce straszliwych treści, w którą dozorcy chwytają pobieranych, jest wmawianie im, że są nimi – nie ludźmi – i to ich ludzkie wrażenie niegodziwości działań brutalnych stworów jest iluzją. Ale jak dotąd nikt nie relacjonował, że faktycznie doświadczył robienia siebie przez te kreatury. Aż do Teda. W zasadzie małego Teddy’ego uprowadzonego z sielskiej krainy alabamskich pól i wzgórz w wieku lat ośmiu. Według przywróconych hipnotycznie wspomnień nigdy nie wrócił. Wróciło coś innego.
Początek scenariusza jest typowy – bawiący się dzieciak zostaje zabrany przez niegroźnie z jego perspektywy dzieciopodobne gnomy na pokład statku kosmicznego. Już mniej typowy jest błyskawiczny przylot statku do stacji kosmicznej o niezmierzonych rozmiarach, przypominającej wyglądem drugowojenną minę morską zanurzoną w atramentowej czerni. Badania na stole laboratoryjnym dokonywane przez umalowaną laborantkę – uspokajający płaszczyk kamuflażowego wspomnienia. Dalsze wydarzenia nie przypominają żadnej innej relacji.
Małemu Teddy’emu zostaje poddana do wypicia zielona maź, wskutek czego umiera. Jego świadomość oddziela się od jego ciała i obserwuje go z góry – podobnie jak niegdyś oddzieliła się od niego żyjącego w ich ziemskiej posesji. Widzi, jak jego młoda dusza zostaje wyciągnięta z jego ciała i zamknięta w czarnym sześciokącie. Tymczasem z tuby wypełnionej krwistą mazią zostaje wyciągnięte coś przypominające ochłap szybko przemieniające się w identyczne do poprzedniego ciało Teddy’ego. Oryginalnemu ciału zostaje odcięta głowa. Czarną kostkę umieszcza się na piersi nowego ciała, które wpada w spazmy, zaczyna oddychać i pobiera duszę w siebie, świadomość zewnętrzna Teddy’ego wnika także w nowe ciało. Następnie przez nieludzko ludzkiego blondyna zostaje zaprowadzony na scenę amfiteatru wypełnionego istotami wszelkich kształtów i rozmiarów, tak dziwne, że wykraczające poza wyobraźnię creature-designerów „Gwiezdnych Wojen”. Cała sala wybucha entuzjazmem wywołanym jego prezentacją – nowego człowieka, który został spreparowany dla nowych, im tylko znanych celów. Po powrocie do domu zauważona zostaje zmiana: choruje na jednorazowe choroby, które już raz przechorował, a matka ujmuje mu czułości, jakby wyczuwając, że nie pochodzi z jej łona.
Od tego czasu całe życie Teda ma przebiegać w ramach wyznaczonego mu scenariusza. Obcy intruzi wydają się być niczym mniej od greckiego fatum. Niewidzialne szare palce Mojry tkają koleje losu, w którym jednostka wykonuje daremne drgania jak mucha w pajęczynie, pchana kolejnymi falami „jego” życia i podejmująca „własne” decyzje. Wszystko to niby po to, by został Light Workerem – Pracownikiem Światła, którym się stanie. Nie doprowadziło go to jednak do żadnego punktu, równie unikalnego jak jego śmierć i odrodzenie.
Anioły robią dużo szumu, diabły tkwią w szczegółach
Kolejne odzyskane wspomnienie jest niemniej a może bardziej kontrowersyjne i szokujące od przetworzenia dziecka z naturalnego ciała poporodowego w wyhodowane. Pobranie miało miejsce w pamiętną noc na dwa dni przed tajemniczą śmiercią babci Teda, kiedy – według jej słów – Diabeł miał uczynić podejście do chłopca i seniorki. Regresja hipnotyczna raczej sugeruje, że spotkali coś gorszego od demonów.
Dwie warstwy wspomnień zostały ujawnione: kamuflażowa i dogłębna. Rdzeniem obu jest międzygatunkowy seks. W wersji mimetycznej babcia młodnieje, przybierając piękną fizyczność, w której ma podjąć czynności seksualne z jaszczuroludziem. Odmawia jednak, powołując się na Jezusa. Odmowa jest skuteczna (patrz: Ziemianie kontratakują!), zatem zostaje kuszona wymianą wiedzy zielarskiej w zamian za akt, również skutecznie odmawia.
Wersja dogłębna jest bardziej drastyczna. Babcia młodnieje i odmawia seksu ze stworem, jednak powołując się na wierność zmarłemu mężowi, który był jej jedynym kochankiem. Wtedy stworzenia wprowadzają odmłodzonego jak ona dziadka Teda. Babcia odbywa z nim stosunek, choć demaskuje jaszczura w przebraniu. Niby-ludzki młody dziadek penetruje babcię za pomocą obco wyglądającego narządu z grubsza przypominającego zwierzęcego penisa. Jego erekcja i ejakulacja są również odmienne od ludzkich. Następnie zostaje wprowadzona dojrzała kobieta, z którą stosunek ma odbyć 10-letni Teddy. Gdy babcia zabrania tego aktu, w jej głowie zostaje umieszczone maleńkie urządzenie, które ma ją za karę zabić za dwa dni, co ma faktycznie miejsce.
Nic dziwnego, że ten opis wzbudził sprzeciw i niechęć – łamał różnego rodzaju tabu: ufologiczne – bo dozorcy dokonali faktycznej akcji w ziemskiej codzienności, która nie była ich domeną, łącznickie – gdyż wydawali się być przebranymi w anielskie szaty zwyrodniałymi potworami – i ogólnoludzkie, bo deptali wszelkie naturalne zakazy natury seksualnej. W tym jednym doświadczeniu kumulują się zakazane toposy: seks z martwym, odmładzanie za seks, seks z dzieckiem, przymusowe obserwowanie czynności seksualnych przez przekrój trzech pokoleń jednej rodziny: babcia wnuka, wnuk babci.
W pogoni za króliczkiem w nawiedzone życie
Przypadek Teda Rice’a był i jest w Ufoversum niechciany z kilku powodów. Dla poważnych, uzbrojonych w liczniki Geigera i namiary radarowe badaczy „twardych” UFO mknących po niebie jest niepoważny, gdyż dotyczy człowieka twierdzącego, że ma stały i zgodny ze spirytystycznymi procedurami kontakt ze zmarłymi ludźmi i potrafi poznać przyszłość naszej linii czasowej. Nastawieni empirycznie ufolodzy jak ognia stosów unikali parapsychologii i zjawisk mediumicznych. Zresztą w pewnym sensie można powiedzieć, że dotyczyło to też znacznej liczby „poważnych” entuzjastów Fenomenu UFO. Kosmici przenikający przez ściany – tak, duchy: Wielki Kartezjuszu uchowaj! Obcy ogłaszający, co się zdarzy pobieranemu – to ich pozaczasowość. Ale jeśli duch o tym piśnie? Darwinie ratuj! Dla wielu bardziej otwartych umysłów, nie „przyklejonych” do konkretnych szkół metafizycznych, lecz pozwalających sobie na nieskrępowane zastanawianie się, zawsze było ciekawym, jak się mają względem siebie pewne zjawiska, skrzętnie porozdzielane przegródkami w Archiwum X a dla nas niepojęte. W skrócie można tę ciekawość streścić pytaniem: „Czy kosmici mają stare pojazdy, na pokładach których straszą duchy zmarłych kosmitów?”
Wbrew szerszej świadomości publiczna aktywność tzw. Obcych (konkretnych od uprowadzeń) i tzw. duchów gdzieniegdzie się zazębiała. Trudno bowiem nie dostrzec między tymi dwoma typami stworzeń dużej zbieżności: nocna aktywność, straszenie żywych, przenikanie przez solidne obiekty, udzielanie niejasnych wskazówek. Różnica polegała na możliwości identyfikacji drugich podczas obcości tych pierwszych. Nie tylko dla żywych. Duch Reptilianina Volmo nachodzący Teda jest zagwozdką dla spirytualistycznej czeredy przyjaznych duchów ludzi. Dopiero chyba po jakichś badaniach na „swoim planie” odkrywają, że Volmo to duch kosmiczny, który utknął na Ziemi.
Sprawa duchów, widzenia przyszłości i pękających bez przyczyny szklanek to tylko pół przyczyny niechęci do przypadku Teda Rice’a, tym razem również i dla doświadczanych, którym powyższe dziwactwa były łatwiejsze do zaakceptowania niż dla badaczy (czasem zresztą ci „wybrańcy obcych” sami mieli z nimi bezpośredni kontakt). Chodzi o mimikrę. Jest to zjawisko przyrodnicze, gdy drapieżnik upodabnia się do czegoś ofierze niegroźnego, by ta zbliżyła się do niego – praktycznie w jego otwór gębowy. Nie sposób z analizy przypadku Rice’a nie odnieść wrażenia, że tak właśnie postępują Obcy względem nas. Stroją się w świętoszkowate szatki aniołów i albo pudrują swe groteskowe i odrażające zachowania łagodnymi wspomnieniami, albo uzasadniają horror naszym dobrem, którego nie potrafimy objąć małymi rozumkami jak niemowlę ukłucia szczepienia.
Tymczasem życie Rice’a zdaje się wskazywać na kilka ponurych konkluzji:
* mogą podmieniać nasze ciała, ile tylko chcą,
* mogą przemieszczać nasze dusze,
* sterują naszym dziennym życiem,
* generują mocne i trwałe uczucia – np. miłość,
* nocami zmuszają nas do seksu łamiącego tabu,
* w każdej chwili mogą nas zabić.
Finał podróży z Tedem Rice’em i Karlą Turner poza granice Tajemnicy już za tydzień