Indiana Jones i „kosmiczne” „ciała” – część III

Indiana Jones i „kosmiczne” „ciała” – część III

Nie mówię, że to obcy (ale to obcy)

Za obcym pochodzeniem (Jaime nie orzekł, że truposze to kosmici ale, że „nie są częścią ziemskiej ewolucji”) miałyby świadczyć szereg badań.

 

Prześwietlenie rentgenowskie, które miało wykazać spoistość biologiczną ciał, przedstawione bez jakiegokolwiek opisu któregoś z układów wewnętrznych znanych nam organizmów (oddechowego, trawiennego etc.) lub ich jakichś „pozaziemskich” odpowiedników albo niemniej egzotycznego zastępstwa. W jego wyniku wykryto w „ciałach” implanty z metalu – coś w stylu półksiężyców w miejscu mostka sczepiających dziwacznie szerokie ramiona. Światowe media obiegł news o rzadkich pierwiastkach w nich wykrytych, niemniej na prezentacji expressis verbis przyznano, że w 85% są wykonane z miedzi, powszechnie stosowanej przez rdzenne kultury Nazca.

Zaawansowane modelowanie 3D stworzyło ekspresyjne obrazy "życia wewnętrznego" trydaktyli. Czy jednak dostarczyło przesłanek do odpowiedzi, czym są? Mnóstwo. Za: alien.project.com

O ich prawdziwości miał zaświadczyć też dowód rodem z serialu „Starożytni kosmici” – zaprezentowano liczne wyobrażenia trójpalczastych figur w rożnych dawnych kulturach (niekiedy od Sasa do Lasa) na skałach, w ceramice i na innych materiałach właściwych sztuce dawnych ludów. Ale czemu to ma dowodzić? W świecie, w którym funkcjonowały trójpalczaste istoty (czy to kulturowo, czy jeszcze inaczej), wytwarzanie ich przedstawień przy pomocy technik podobnych do mumifikacji (a kultury Nazca były jej mistrzami) wydaje się naturalne. Czemu zatem nie miałoby być równie naturalne dalsze sportretowanie ich? Tak jak i nam dzisiaj zdarza się uwiecznić rzeźbę na zdjęciu czy płótnie.

Płaskowyż Nazca zanim stał się rezerwuarem nieludzkich mumii był "kosmicznym" miejscem już od ponad pół wieku. Niesamowite, gigantyczne geoglify wykonane setki lat temu przez kwitnącą tam kulturę od brzasku paleoastronautyki skojarzono ze "znakami dla kosmitów". Jako jeden z czołowych propagatorów tej idei zasłynął sam ojciec chrzestny teorii o paleokontakcie - Erich von Daeniken.

O obcości zabytków miał świadczyć jednak szokujący szczegół – przynajmniej jedno stworzenie miało być w „ciąży z jajami” – trzema, których biologiczny charakter potwierdził rentgen. Zawierają one embriony, które określono jako gadzie, rozwijając koncepcję bliskości gadom obu truposzy. Obiekty w miejscu, gdzie powinien być żołądek etc. nie są zatem – przekonywano – kamieniami lub sztucznymi wytworami, które włożono do przygotowywanych naczyń o kształcie ciał. Co jednak z resztą zawartości „dołu ciała”? Jaja wydają się wypełniać go w pełni. Zwrócono uwagę też na duże oczy istot i zupełny brak zębów – w ziemskiej faunie osobliwość, która zmuszałaby do połykania żywności w całości lub jakiejś innej formy jej przyjmowania. To pewna zmiana u Jaimego, gdyż jego dawny „kosmita” – stworek z Metepec –miał zębną paszczę.

"Obca" budowa w pełnej krasie. Za: alien.project.com

Mr. DNA

Jeżeli przygody z zagadkowymi próbkami biologicznymi nauczyły nas czegoś, to rozstrzygającej roli badań DNA w żonglerce teoriami na ich temat. Dlatego, gdy nie byle kto, bo sam dyrektor instytutu zdrowia meksykańskiej marynarki wojennej Jose de Jesus Zalce Benitez zaczął wymieniać efekty analiz tego rodzaju, serce musiało zabić szybciej. Jakiekolwiek metody i techniki nie zostały zastosowane w przypadku Truposzy, trudno nie zdziwić się prezentacją ich rezultatów. Szacowny prelegent zawyrokował, iż 70% DNA trydaktyli wykazuje podobieństwo do ziemskich organizmów, a 30% ukazuje różnice… Tylko co to znaczy, biorąc pod uwagę, iż badane figury przeleżały setki lat w kopalni diatomitu? Na ile ich DNA jest uszkodzone, z jaką próbą było porównywane i dlaczego?

 

Jak ocenić, ile pomieszanego materiału biologicznego narosło w próbkach w ciągu ostatnich 6 lat noszenia i oglądania ich bez maseczek (chuchania na nie, kasłania i gorzej), macania, wystawiania na powietrze, kontakt z mikroorganizmami, grzybami, owadami. Na nagraniach ukazujących wysiłki badawcze ekipy Maussana niektóre działania budzą grozę. Zabytki – oceniane przez nich jako, być może, najcenniejsze w dziejach ludzkości – są noszone w pudłach kartonowych, opatulane jakimiś kocami, nawet trafiają do worków. Niedziwne, że programy szukające w efektach tych zabiegów jakiegoś genetycznego sensu „durnieją” i po miesiącach pracy prezentują wynik: tyle a tyle procent: DNA NIEZNANE (tzn. niepasujące do mojej bazy).

Doktor Jose de Jesus Zalce Benitez to nielada persona. Po dyrektorze instytutu zdrowia meksykańskiej marynarki wojennej oczekiwalibyśmy, że wie co mówi. I czego mówić nie powinien. Skoro potwierdza odkrycia Jaimiego, to może coś w tym jest? Lecz czym jest "coś" ?

Niemniej tajemnicze wnioski ogłosił Ricardo Rangel Martinez – również przedstawiony jako ekspert do genetyki – przyznając jednakże, że próbki są zanieczyszczone w wyniku procesów zachodzących przez wieki. Przekazał widzom i zgromadzonym, iż badanie DNA wykazało 27,93% odczytu niepasującego do ziemskich istot żywych. Jego finalną konkluzją było stwierdzenie, iż istniej 90% prawdopodobieństwa, że badane stworzenia nie są spokrewnione z ludźmi i 50%, że nie są krewniakami ziemskich organizmów, czyli pół na pół. Jakie rezultaty analiz doprowadziły do tych „rewelacyjnych” ustaleń, wypadałoby ogłosić w szczegółowym artykule naukowym.

Ricardo Rangel ze swadą przekonywał do wyników swoich badań i innych naukowców z teamu trydaktyli! I on nie wygląda na "gościa z łapanki", z ogłoszenia na stronie Gaia: "genetyk jakikolwiek poszukiwany, najlepiej niedrogi"...

Zbadaliśmy ergo wiemy?

Bezpośrednim następstwem wybryku truposzowego stał się ogólny niesmak. Zwłaszcza u tych, którzy zaangażowali się w walkę do niedawna odbieraną jako starcie z wiatrakami – przekonanie „poważnych instytucji” do zajęcia się fenomenem – i wszystkich, którzy im gorąco kibicowali.

 

Ryan Graves na X (twitterze) przyznał, że „jest głęboko rozczarowany tym bezpodstawnym wyczynem” oraz, że owa „demonstracja była ogromnym krokiem wstecz” w kwestii zainteresowania rządów doświadczeniami pilotów z UAP. Od razu następnego dnia po sensacji światowej sławy astrofizyczka i popularyzatorka nauki Julieta Fierro z uniwersytetu, na którego badania powoływał się nasz guru ufologii, przedstawiła oficjalne dementi. Przytoczmy oryginalną informację o tym zwrocie akcji:

Zatroskany Rangel, niemniej bez rękawiczek, maseczki, łokciem dotyka trójpalczastej łapki zabytku. Ile takiej "opieki" naniesiono na próbki, które mają dziś świadczyć na ich rzecz? Nie sposób ustalić.

„W środę Julieta Fierro, badaczka z Instytutu Astronomii na Narodowym Uniwersytecie Autonomicznym Meksyku, była jedną z osób, które wyraziły sceptycyzm, twierdząc, że wiele szczegółów na temat figur «nie ma sensu».

 

Fierro dodała, że ​​twierdzenia badaczy, jakoby jej uniwersytet poparł ich rzekome odkrycie, są fałszywe i zauważyła, że ​​naukowcy będą potrzebować bardziej zaawansowanej technologii niż promienie rentgenowskie, których, jak twierdzili, używali do ustalenia, czy rzekomo zwapnione ciała nie są «ludzkie»”.

Odgrzewany kotlet z kosmity

Jako się rzekło, „kosmiczne” twierdzenia Maussana na temat peruwiańskich znalezisk nie są niczym nowym. Stara się on rozesłać swoją (dobrą?) nowinę w najdalsze zakątki globu już od 2017 roku. Jak widać bez satysfakcjonującego go rezultatu. Wieść niosły jednak programy GAI, która nie szczędziła na badania wykonywane w różnych zakątkach globu i w różnych laboratoriach. Często pod batutą oryginałów reklamowanych jako naukowcy, wśród których chyba najbardziej barwnym osobnikiem jest Rosjanin, niejaki Konstantin Korotkov, znany z eksperymentów z ludzką aurą.

 

Jak wynika z GAIowych materiałów, za cały oddział znalezionych trydaktyli odpowiada jeden poszukiwacz skarbów, bynajmniej nie pokroju sympatycznego Indiany Jonesa. Nie, to szemrany typ najczęściej określany jako „Mario”, aresztowany przy paru okazjach i kojarzony z licznymi przekrętami, jednak żądny sławy. Więcej, w jednym z filmów GAI ujawnił on jako miejsce „najważniejszego odkrycia w dziejach ludzkości” małą jaskinkę wypełnioną diatomitowym pyłem, a nie żadną kopalnię, którą na przesłuchaniu opisywał przejęty ufolog-organizator.

GAIA jest mecenasem trydaktyli. Rozsławiła je na pół świata, teraz poprzez meksykański parlament Jaime (dziękując jej) rozreklamował je na drugie pół. Forma filmów o nich jest profesjonalna i przyjemna, wnioski w nich przedstawiane zgodne z "opcją kosmiczną". Przyciągają uwagę i rozbudzają wyobraźnię. Przyglądając się im krytycznym okiem można "wypatrzyć" całe poziomy zaniedbań towarzyszących "odkryciu" i "badaniu" trydaktyli, które położyły fundamenty pod dzisiejsze zamieszanie.

 

Sam Jaime, już skompromitowany rozsiewaniem fałszywych twierdzeń na temat stworka z rancza i mrocznej wróżki w 2015 roku, dodał do swojego portfolio kolejną „wpadeczkę”. Na zorganizowanej z rozmachem konferencji prasowej zachwalał nieludzką mumię, która po zbadaniu okazała się być całkiem ludzkiego dziecka. Tak, tak, idzie o „ciało kosmity” z Roswell opisane w poprzedniej części. Bisowali mu ci sami specjaliści, których renoma żyruje „kosmiczne mumie”.

 

Parka z parlamentu, która nami wstrząsnęła, funkcjonuje w dyskusji medialnej zatem już kilka lat i świat rzetelnej nauki nie pozostał bynajmniej na nią obojętny.

Głos nauki

Wynikiem szczegółowej analizy jednego z zabytków z – wydaje się – tej samej grupy, z których cztery są w posiadaniu Narodowego Uniwersytetu w Ica: trydaktyla czule nazwanego Józefiną, jest ekspertyza trójki specjalistów: Jose de la Cruz Rios Lópeza, Georgiosa A. Floridesa oraz Paula Christodoulidesa. Opublikowana została w czasopiśmie branżowym „International Journal of Biology and Biomedicine”, Volume 6, 2021, w artykule pt. „Applying CT-scanning for the identification of a skull of an unknown archaeological find in Peru”. Najwłaściwszym wydaje się przytoczyć pełne brzmienie abstraktu, by nie zgubić sensu całego wyniku badania, które ukazuje tajemniczość próbki, jednocześnie obalając wizje jej pozaziemskiego pochodzenia…

 

„Odkrycia z 2016 r. w Palpa, Ica, Peru, które miały charakter archeologiczny, ostatnio przyciągnęły uwagę społeczności naukowej. Aby wyjaśnić tę kwestię, obecne badanie ma na celu naukowe zbadanie czaszki jednego z małych ciał za pomocą tomografii komputerowej i porównanie jej z mózgiem lamy i alpaki, które są powszechnymi zwierzętami z Ica w Peru. W tym celu czaszka została podzielona na wiele sekcji i przeprowadzono szczegółową analizę każdej z nich. Wykazano, że głowa małego ciała składa się głównie z uszkodzonego mózgu lamy i innych nieznanych kości i bardzo przypomina ludzką czaszkę. W szczególności okazało się, że szczątki czaszki mają charakter biologiczny, składające się z bardzo cienkiej, znacznie uszkodzonej kości z częściami, takimi jak płytka ustna, które nie mogły zostać zidentyfikowane i rozpoznane. W ten sposób uzyskane wyniki dają nowe spojrzenie na fizjologię uszkodzonego mózgu lamy i jego podobieństwo do ludzkiej twarzy. Przeprowadzono również dodatkowe badanie szyi ciała, pokazując, że w szyi znajdują się trzy sznury, które mogą być prawdziwymi żyłami lub sznurami roślinnymi lub jelitami do celów mocowania. Na podstawie powyższego wydaje się, że znaleziska są konstrukcjami o bardzo wysokiej jakości. Zastanawiamy się zatem, w jaki sposób powstawały one setki lat temu (na podstawie testu C14). Należy powiedzieć, że obecne badanie jest ograniczone niską rozdzielczością tomografii komputerowej i brakiem dalszych porównań z innymi czaszkami małych ciał. W związku z tym do wyciągnięcia ostatecznych wniosków potrzebne są dalsze badania C14, DNA, tomografii komputerowej o wyższej rozdzielczości, a nawet sekcja zwłok. Takie prace zostały przeprowadzone przez Narodowy Uniwersytet San Luis Gonzaga w Ica, gdzie znaleziska pozostają.”

Na stronie Alien Project można znaleźć stosy materiałów poświęconym "obcemu projektowi". Rozrzucone są jednak w nieładzie, pozornie dość uszeregowane w kilka kategorii. Niemniej warte uwagi. Za: alien.project.com

Przed nami jeszcze część IV - czyli, co z tej trójpalczastej afery wynika 😉 ?

Scroll to Top