AMERYKAŃSKI KOSMIZM

AMERYKAŃSKI KOSMIZM

Recenzja pozycji: Pasulka, W. Diana: American Cosmic: UFOs, Religion, Technology, Oxford University Press, 2019

UFO, technologia, religia

Niemal 2000 lat i nie widać nowego boga – Friedrich Nietzsche

 

Internet jest obcą formą życia – David Bowie

 

Wierzysz w UFO? – kioskarz z Katowic

Opowieści z pustyni

Czego na nowomeksykańskiej pustyni szuka zasłużenie szanowana profesor religioznawstwa, ekspertka od chrześcijaństwa Diana W. Pasulka w towarzystwie dwóch uzbrojonych w wykrywacze metalu kolegów – prominentnych figur z samego rdzenia wizjonerskiego boomu technologicznego? Dowodów? Odpowiedzi? Boga? Kwantowych bytów? A może niewidzialnych nitek spajających je wszystkie razem w misternie utkaną strukturę i opowieść.

Opowieść o narodzinach, młodości i dojrzewaniu nowej wiary technologicznej Ery Ludzkości, której wrota do naszych serc, umysłów i systemów nerwowych otwarły eksplozje atomowe. Dziś jej dobrą (lub i złą) nowinę rozgłaszają byty oparte o chmury danych, wyzbyte wszelkiej kontroli i samostwarzające własne kody, unoszące się w oceanie informacji, którego wcale nie musimy już dziś być dominującym gatunkiem.

 

Dla wyżej wzmiankowanych kolegów Autorki American Cosmic punktem i momentem Big Bangu w czasoprzestrzeni, skąd wywodzi się ich wiara, jest nowomeksykańska pustynia. W jej gruncie poszukują relikwii pozaziemskiego objawienia, które ukryli jego wrogowie. Dotarło jednak do garstki wybrańców niczym promienie (!) Ducha Świętego inicjującego misję apostołów. Tak samo oni rozpoczęli i kontynuują natchnioną kosmicznym powołaniem ewangelizację, tradycyjne kazania zastąpiwszy nieskończonym prądem metadanych. W rzadkich wolnych chwilach przesiewają nowomeksykański piach.

Eye in the Sky

 

Carl Gustaw Jung, geniusz wielu dziedzin w tym psychologii, nazwał UFO nowym „technologicznym aniołem”. Wiara w anioły napędza osoby głęboko w nie wierzące do rozwoju duchowego i pozwala im czuć ich obecność i łaskę. A może łaska i wsparcie kosmicznych wysłanników są podobnie realne dla pionierów następnej rewolucji technologicznej, którą w tym momencie owi prekursorzy dosłownie „stwarzają”? Jej architekci, inżynierowie, programiści etc. często – jak ujawnia Pasulka – w tajemnicy uznają realność fenomenu UFO, bez zakładania jakiejkolwiek wyjaśniającej go teorii jako naczelnej. Po sokratejsku przyznają się do niewiedzy. Studiują i badają go przy pomocy narzędzi o poziomie zaawansowania nie do wytłumaczenia bez technologicznych „szczebli wtajemniczenia” najlepszych uczelni i laboratoriów na planecie. Na potrzebę niniejszej recenzji pozwolę sobie ich określać, ze względu na ich system poglądów, jako kosmistów, a ich światopogląd kosmizmem.

Geniusz psychologii i socjologii prędko zrozumiał, że latające spodki przylatują tyleż z zewnętrznej przestrzeni, co z wewnętrznych wszechświatów naszej utajonej podświadomości. Miał rację

 

Doceniając wpływ wywierany przez UFO na ludzkie społeczeństwa – tak uświadomiony, jak podświadomy – Jung podkreślał, że mamy złotą okazję obserwować, jak rodzi się legenda. Prominentna badaczka katolicyzmu, wykładowczyni uniwersytecka i ekspertka w dziedzinie ewolucji i przemian chrześcijańskiej koncepcji czyśćca bierze na warsztat tę legendę sine ira et studio i bez kompleksów. Punktem wyjścia tego drastycznego dość przeskoku z pól zainteresowań było – jak często bywa – zakopanie się w źródłach i zdziwienie przez owe wywołane. Podczas pracy o zaświatach i kontaktach z istotami z nich się wywodzącymi nie napotkała w bezpośrednich relacjach o tych doświadczeniach, spisanych przed wiekami, cherubinów i serafów – nieskazitelnych mężów z pierzastymi skrzydłami. Takie spotkania z nimi zostały dopiero zwizualizowane w sztuce, używając rozpowszechnionego wyobrażenia, by ułatwić odbiór treści. Faktyczni świadkowie opisywali kule światła, trudne do opisania figury, dziwne zjawiska, rozmyte postacie niejednokrotnie obdarzające ich przekazami dziwacznymi i dalekimi od tych, których można by oczekiwać od komponentów religijnego wyobrażenia Bożej Kreacji. Ni mniej, ni więcej opisy pewnej części zajść dziś mogłyby przez pryzmat naszego technicznego folkloru zostać zaklasyfikowane jako doświadczenia z UFO, których sens i substancja wcale nie są bardziej konkretne od Czyśćca czy Limba.

Anielski posłaniec z Innej Rzeczywistości wygląda osobliwie. Niemniej dziwnie prezentują się jego pobratymcy opisywani przez święte, świętych i innych doświadczonych dawnych epok. Copyright by museunacional.cat

 

Zapraszam zatem w jedną z najbardziej odświeżających wypraw w świat najnowocześniejszej technologii i dziwnych istot go nawiedzających. Może wręcz przełomową.

Zaklęty podziemny krąg – sfera sacrum

UFO-folklor przyzwyczaił nas do wątku „gangu tajemnicy” – nieciekawych indywiduów w kapeluszach i ciemnych okularach, oszukujących resztę planety co do znanej im UFO-rzeczywistości. Dla których politycy są marionetkami a historia zabawką. Ikonografia tych niemiłych dżentelmenów oscyluje gdzieś pomiędzy gangsterami z czasów prohibicji a Men in Black. Ich dewizą jest Tajność z niemałą domieszką Sekretności. Pasulka zaprasza Czytelników do stowarzyszenia niemniej tajnego, nieformalnego i związanego z Fenomenem, lecz – jak pisze – zupełnie prawdziwego: sekretnego kręgu badaczy UFO następnej generacji (NextGen). Nie są to youtuberzy, influencerzy lub współcześni nomadzi wyczekujący świateł na niebie na wszelkich odludziach. Krąg tworzą inżynierowie, wizjonerzy technologii, najbardziej zaawansowani innowatorzy biotechnologiczni, fizycy i astrofizycy. Wszyscy oni badają UFO.

Nigdy się do tego nie przyznają.

Cena płacona za przyznanie się do tych działań niczemu nie służy, wszyscy oni znają przebieg krucjaty antyMackowej (patrz: Kim byłeś, doktorze Mack) i wyciągnęli z niej wnioski. Wszyscy uznają UFO-rzeczywistość i badają ją w milczeniu. Ich patenty są warte miliony dolarów i rokrocznie przesuwają granicę między technologią a magią w naszych telefonach i pojazdach okołoziemskich. Niektórzy z nich twierdzą, że pomysły na nie pochodzą skądinąd.

Pierwsza zasada klubu: nie mów o klubie

 

Jednym z NextGenów jest współpracujący m.in. przy amerykańskim programie kosmicznym „Tyler”. Nazwany tak na potrzeby książki po bohaterze słynnego filmu Fight Club (po polsku nie wiadomo czemu przetłumaczonego jako Podziemny krąg), którego rdzeniem również była tajność absolutna. Gdy Tyler w końcu zaufał Autorce (po skrupulatnym jej sprawdzeniu i okresie weryfikacyjnym), opisał jej metafizyczne protokoły dostrajania się na poziomie organicznym i duchowym do przestrzeni niematerialnej. Może z niej intuicyjnie (nie: intelektualnie) pobierać/ściągać (download) rozwiązania teoretycznych problemów, nad którymi pracuje. W ten sposób dostraja się do innej warstwy rzeczywistości i uzyskuje tam obecną wiedzę, dokonując jej translacji na naszą matematykę i język.

Niewyedukowany Hindus podważył przekonanie empirycznej nauki Zachodu o tym skąd się bierze wiedza

 

Podobnie swój fenomen tłumaczył ubogi i niewykształcony chłopiec z Indii – Srinivasa Ramanujan, który porażał najwybitniejsze umysły matematyczne XX wieku swoimi genialnymi rozwiązaniami problemów dręczących ich przez dekady. Z tej przestrzeni korzystali mistycy i szamani. A wedle opisów doświadczeń bywają w niej nie tylko ludzie. Ramanujan twierdził, że wiedzy udziela mu hinduistyczna bogini Lakszmi. O podobnych możliwościach związanych ze zmienionym stanem świadomości donosił John Mack, łącząc je z tradycjami medytacyjnymi Dalekiego Wschodu (patrz: Kim byłeś, doktorze Mack ). Są one często określane „Kroniką Akaszy” – czymś w rodzaju niematerialnej skarbnicy wiedzy.

W naszej złożonej z atomów i upływu czasu ojczyźnie nie jesteśmy sami, o czym przekonany jest inny geniusz, wizjoner bioinżynierii na potrzeby książki nazywany „James”. Był odwiedzany od dziecka. Budził się wystraszony, odkrywając obecność w swoim bezpiecznym pozornie pokoju małych ludzików wgapiających się w niego. Później – jak w większości podobnych historii – nastąpił w jego życiu długi hiatus, aż dozorcy powrócili w wieku dojrzałym. Zawsze jednak nie dawały mu spokoju okna. Nie potrafił spać lub przebywać w pomieszczeniach, jeśli okna w nich nie były przysłonięte przed ich czarnymi jak kosmiczna próżnia oczami. Od fobii niedaleko do fascynacji, zatem w ramach halloweenowego psikusa w pokoju uczelnianej koleżanki namalował twarz kosmity na okiennej szybie. Miast się przestraszyć lub ucieszyć, ofiara żartu zwróciła ku niemu blade jak kreda oblicze i spytała: „skąd wiedziałeś?”.

Starając się nawiązać kontakt z takimi jak on – ekspertami w zaawansowanych dziedzinach nauki zainteresowanych UFO, skupił na sobie medialną uwagę, analizując odłamek rzekomo uficznego pochodzenia. Obiekt był ziemski, ale zadziałał jako przynęta i bioinżynier nawiązał kontakt z osobami o know-how i dostępie do sprzętu, który niewykształconym w ich dziedzinach wydałby się dekoracją ze Star Treka. Z ludźmi jak on przekonanymi, „że coś się dzieje” i niemającymi krztyny ochoty zanurzyć palca u stopy w informacyjnym śmietniku UFOlogicznym, jaki wokół tego „czegoś” rozrasta się od 70 lat. Poszukiwania prowadzą wytrwale w zupełnej ciszy. Badania pewnych próbek podobno przyniosły zdumiewające rezultaty, co nie znaczy, że ogłoszą, że „wyprodukowali je obcy”. Są to po prostu i aż anomalie bez wyjaśnienia.

W przodujących technologicznie jednostek badawczych nie bada się przecież bujd o UFO. A jednak. Copyright by CTGN

Świętym Graalem Jamesa jest poszukiwanie obiektywnej i mierzalnej przyczyny wewnętrznej lub zewnętrznej decydującej o uczestnictwie homo sapiens w zjawisku pobrań, w którym o wszystkim decyduje „druga strona”. Doprowadziło go to koncepcji konkretnej i dziś niewykrywalnej stałej determinanty (ale może mogącej być zidentyfikowaną w przyszłości, jak niegdyś niewyobrażalne, a później wykryte DNA). Ta determinanta dostraja pewne jednostki i najczęściej całe ich rodziny do interfejsu syndromu pobierania, wykazuje ona zresztą cechy zakaźne. Droga bio-molekularna może doprowadzić do jej odkrycia, ale nie musi. Dlatego wraz z sobie podobnymi umysłami przyszłości James przeczesuje piasek na nowomeksykańskiej pustyni, szukając sanctum sanctorum.

 

Ciąg dalszy dziwów za tydzień

Leave a Comment

Scroll to Top